Maybe Someday or Maybe Now?

Wstęp

Od zawsze wiadomo, że miłość na wiele twarzy, przychodzi w różnych momentach i nie zawsze jest tak prosta jak o niej piszą. Ale co można powiedzieć o miłości na pozór zwykłej dziewczyny i zwykłego chłopaka? Aż nadto. I dla Colleen Hoover to nie problem.

Platoniczne uczucie w niepełnych sercach

Sydney w dzień swoich urodzin traci cały świat: chłopaka, przyjaciółkę z którą ją zdradzał i dach nad głową. Ridge ma wszystko: dziewczynę, świetnego przyjaciela i pasję. Ma wszystko, oprócz słuchu. Jednego dnia oboje dowiedzą się, że mając nic można mieć wszystko, a czasem wszystko oznacza nic.

Fabuła serii „Maybe”

Seria składa się z dwóch części – „Maybe Someday” i „Maybe Now” i z ręką na sercu mogę przyznać: obie części trzymają poziom! W pierwszej części dopiero mamy szanse poznać bohaterów, ich charaktery i przeszłość. Nowy świat, który przedstawia nam Hoover jest przejrzysty, dobrze skonstruowany oraz przemyślany. Pomimo mnogości wątków i ich zawiłości nie mamy poczucia zagubienia w treści i nachodzących w głowie pytań „Ale o co tutaj chodzi?’. „Maybe Someday” pokazuje jednocześnie tęczę i chmury burzowe, z których powstała. Nie jest przesłodzonym romansem z idealnymi bohaterami – uświadamia nas, że życie potrafi być przewrotne i nie zawsze możemy mieć na to wpływ. Po tak świetnie napisanej pierwszej części zrozumiałym jest, że wobec kolejnej oczekiwania rosną. Jednak „Maybe Now” doskonale sobie z nimi radzić i pokonuje przeszkody jedna za drugą. Gdy już mamy rozeznanie w świecie przedstawionym, oczekujemy emocji i właśnie ona nam je prezentuje. Dla mnie był to emocjonalny rollercoster, bywały momenty płaczu – za równo ze smutku jak i ze śmiechu. Trzeba przyznać – Hoover w serii „Maybe” potrafi manipulować uczuciami czytelników.

IMG_7797 (2)

Bohaterowie

Skoro już omówiłam fabułę czas na równie ważny aspekt – bohaterowie. Bo czym że jest dobra książka bez świetnych bohaterów? Za równo w „Maybe Someday” jak i „Maybe Now” bohaterowie pierwszoplanowi pozostają bez zmian. Lekkie pióro pisarki cudownie poradziło sobie z charakterami. Wszystkie postacie są dogłębnie przemyślane, każda z nich ma opowiedzianą swoją przeszłość, unikatowy charakter i głębię. Sztuką jest z taką precyzją wykreować bohaterów, tym bardziej gdy każdy z nich (nawet ci poboczni) są równie dobrze napisani. Niektórych z nich nie da się nie lubić. Mam wrażenie, że zostali jakby stworzeni do kochania. Innych natomiast ciężko znieść i podczas czytania marzyłam, żeby wyjechali gdzieś bardzo daleko.

Sentymentalny dodatek

Jak wspomniałam na początku postu, główny bohater Ridge posiada pasje – muzykę. Pomimo niesłyszenia, kocha muzykę, grę na gitarze i pisanie tekstów – to właśnie połączyło go z Sydney. Hoover więc napisała teksty piosenek i zamieściła je w książce. Ale nie poprzestała na tym – stw0rzyła kolaborację z Griffinem Petersonem i nagrali płytę pt. „Maybe Someday”, która zawiera wszystkie piosenki znajdujące się w książce. Muszę przyznać, że czytanie poszczególnych fragmentów, w których pojawiały się utwory z jednoczesnym słuchaniem ich jest niesamowitym doznaniem i wiele razy się przez to wzruszałam. Dla ciekawskich zostawię na końcu postu link do płyty na Spotify.

Ocena ogólna

Biorąc pod uwagę fabułę, bohaterów, cały świat przedstawiony i emocje, jakie towarzyszyły mi podczas czytania, serię „Maybe” oceniam na 9/10! Jestem całkowicie w niej zakochana i do tej pory rozmyślam o przewrotnych losach bohaterów. Dajcie znać wasze odczucia jeśli czytaliście, a jak nie – podzielcie się, czy was zachęciłam! Do następnego!

Link do playlisty na Spotify; https://open.spotify.com/album/1MBUYgINxRe3iIWli0NGnf?si=2e9b47211d9f4fc1 miłego słuchania :)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Recenzje. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *